czwartek, 28 kwietnia 2011

Ależ ja kochliwa jestem .....

Sama sobie się dziwię, przecież to straszne. Jak można wymyślać tyle różnych butów, zwariuję od nadmiaru :((((( Niech mnie ktoś uratuje !!!! No ale tak, czy ratunkiem będzie wygranie w totolotka, czy może wręcz przeciwnie nadejście nagłej fali zdrowego rozsądku ??? Ale popatrzcie sami, jak ich nie kochać:



Źródło zdjęć klik

Oczywiście mam już wizję do czego mogłabym je założyć ....

Ten post jest zwiastunem tego co dziś zamierzam przelać na papier z mojej głowy, a raczej na laptopa :D, czyli jak daleko ma inspiracja do plagiatu albo może raczej jak blisko :).

wtorek, 26 kwietnia 2011

Homodżdżownica

dlaczego tak jest, że ciągle inni mnie zawodzą? czy to wynika z mojej naiwności i zbyt wielkiej wiary w ludzi? a może ze zbyt wygórowanych oczekiwań? czy nie ma już pewnych punktów w życiu? czy cokolwiek jest w stanie dać uczucie bezpieczeństwa i stabilizacji? dlaczego tak jest, że nasz świat, tak misternie przez nas pielęgnowany i budowany może runąć w ciągu jednej sekundy, okazuje się że jego trwałość jest tak krucha jak ciasteczko be-be? dlaczego istnienie jednostki uzależnione jest od innych jednostek, i niech nikt nie próbuje mi wmówić, że jest inaczej. BO TO NIEPRAWDA! wszystko co nas otacza składa się z innych ludzi, z ich myśli, z ich wizji, z tego co oni chcą osiągnąć. Jednostka nie ma prawa bytu jako samodzielny organizm. Jesteśmy częścią jednego wielkiego organizmu, taka homodżdżownica  która pełza wśród drzew i zwierząt. Ale dlaczego to wszystko jest tak bardzo zawodne, dlaczego ? Dlaczego można tak bardzo czuć się samotnym wśród setek innych istnień? dlaczego są tacy, którzy potrafią żyć obok, z boku - a może oni nie żyją tylko wegetują? Dlaczego homodżdżownica toleruje tylko przeciętnych?, tych ponad i tych poniżej piętnuje. Dlaczego zawodzimy innych? Dlaczego  i ciągle te dlaczego i dlaczego .... same pytania .... żadnych odpowiedzi ....
a co to ma wspólnego z modą? 
a no nic ..... 

Ostatnio jest tak, że z egzystencjalnej wycieczki w ciemne strony mojej duszy zawraca mnie sąsiadka, więc dlaczego dziś się dziwię, że zadzwoniła i wyciągnęła mnie na zwykły, szybki spacer do sklepu ?  
Hmmm, to chyba zbiorowa świadomość homodżdżownicy ..... 



poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Plastik - fantastik

Allegro

Często jest tak, że pewne słowo zaczyna żyć swoim życiem wpisując się na stałe w nasz słownik. Nadając czemuś nazwę dajemy mu życie ( każdemu to się podoba :), bardzo często tracąc nad tym kontrolę ( to już mniej się podoba :)). Tak naprawdę sankcjonujemy oficjalnie coś nowego, czego wcześniej nie było. Walkman, adidasy .... a teraz mamy meliski. Są wszędzie, zerkają na mnie z każdej wystawy sklepowej, wyskakują w każdym esklepie wabiąc swoim urokiem. Pamiętam plastikowe sandałki made in china, do których trzeba było zakładać skarpetki, bo strasznie odparzały stopy, więc tak z pewną nieśmiałością zaczęłam przyglądać się "meliskom". Wyczytałam, że są one wyprodukowane, nie - przepraszam - odlane ze 
Deezee
specjalnego kauczuku hipoalergicznego. Dopasowuje się on do stopy, ale co najważniejsze nie odparza - hmm.... ciekawe. Zastanawia mnie również, czy nasycenie barwy nie ulega "płowieniu" jak w przypadku tych z lat osiemdziesiątych. Tak, wiem - trochę czasu minęło od premiery światowej plastikowych butów, ale mimo wszystko ... (?).
A więc wracając do kwestii melisków. Meliskami nazywane są obecnie wszystkie buty z kategorii "plastik" - oprócz kaloszków :). Wydaje mi się, że do tej kategorii trochę za wcześnie zostały zaklasyfikowane wszystkie plastikowe sandałki. Zrobiłam mały przegląd tego co jest obecnie dostępne na rynku i zauważyłam, iż pewni producenci tego typu butów w wersji "dla mass" ( czyni nieleżących na półce obok butów firmy Melissa Arara) świadomi jak sądzę, ułomności tworzywa, z którego wykonane są ich buty, zastosowali taki dość sprytny manewr - malutkie dziurki, które choć troszkę mają zapewniać cyrkulację powietrza. Ale czy to coś pomoże ? Takie buty można kupić na allegro, w deezee czy też w ebuty
Ebuty.pl


Brazylijska firma jest bardzo rozpoznawalna między innymi dzięki współpracy z Vivienne Westwood oraz Jean Paul Gaultier.

Vivienne Westwood by Melissa


Gaultier by Melissa

Podobają mi się te buty ale nie aż tak bardzo, żebym nie mogła spać po nocach. 
Postawiłam sobie taką granicę 50 zł. Tyle mogłabym zainwestować w takie buty, zobaczmy co mogę kupić :) Hmm, przejrzałam 55 stron na allegro i ... nic, nic nie wpadło mi w oko. Chyba meliski już mi się przemeliskowały :) choć te może, może .....

Allegro

niedziela, 24 kwietnia 2011

Świąteczny look :)

Spódnicę znacie, sweterek, buty również, ale nie w takim zestawieniu :) Tak oto dziś wybrałam się do kościoła. Nie znam się na modzie, ale takie zestawienie podoba mi się. No bo skoro ksiądz mógł wystąpić w fiolecie to dlaczego ja nie w różu i pomarańczu? A co najlepsze, to świetnie się czuję tak ubrana :):):)





Świątecznie pozdrawiam !

sobota, 23 kwietnia 2011

Wielkanoc 2011



Wesołych Świąt :)

Średniowieczny problem naszych czasów


Przy Świątecznej okazji kilka słów dla odmiany :)), napisane przez młodego człowieka, który ma swoje spojrzenie na świat i nie boi się je wyrażać.
Źródło
Każdego dnia [...] przechodzę pewną uliczką. Jest ciemna i tak wąska, że odbywa się na niej jedynie ruch pieszych, a wysokie kamienice dodatkowo potęgują wrażenie ciasnoty. Zawsze jest zastawiona różnymi sprzętami, stoją na niej ludzie i rozmawiają. Gdy nią przechodzę, często przypomina mi się zdanie, usłyszane w początkowych latach edukacji, zapewne na lekcji historii; „... w średniowieczu, nieczystości wylewano na ulice...“. Dzisiaj, spokojnie możemy przechadzać się ulicami, bez obawy, że coś nieprzyjemnego zostanie wylane na naszą głowę. Dzisiejsze zagrożenie nie jest takie oczywiste.



„...jedyne 4 zł plus VAT...“

            Gdy byłem we Wrocławiu, mieście zdecydowanie większym niż  wcześniej wspomniane, z uśmiechem na ustach, witał mnie pan, pragnący ułatwić mi życie oferowanym przez siebie, rzecz oczywista; niezbędnym produktem, o najwyższej jakości wykonaniu, za niewysoka cenę dziewięćdziesięciu dziewięciu złotych. Oprócz miłego pana, co kilkanaście metrów, spotykałem gimnazjalistów rozdających ulotki. Zebrałem siedem takich ulotek, krzyczały do mnie różnymi kolorami. Jedna była biała i ze zwykłego papieru. Dzięki tym właściwościom, okazała się niezwykle przydatna; mogłem na niej szybko zapisać numer telefonu, który dyktował mi znajomy.
            Po powrocie do domu, usiadłem w wygodnym fotelu i sprawdziłem skrzynkę e-mailową. Była pusta, chociaż ktoś mógłby zarzucić mi kłamstwo, bo przecież otrzymałem  aż pięć wiadomości tego dnia. To prawda, dostałem: trzy propozycje pożyczki, od trzech różnych banków, ofertę powiększenia nieparlamentarnych części ciała oraz informację o możliwości wygrania samochodu (wystarczy wysłać SMS; jedyne cztery złote plus VAT). Szybko chwyciłem za telefon, bynajmniej nie po to, aby wygrać samochód, tylko żeby zadzwonić pod numer zapisany na ulotce. Jednak, w skrzynce odbiorczej, czekały na mnie trzy wiadomości. Informowały o wygranych konkursach. Łączna wygrana wynosiła ponad milion złotych. Niestety nie zostałem milionerem, ponieważ nie wysłałem SMS-ów potwierdzających przyjęcie wygranej. Dobrze, że nie oglądam telewizji; boję się pomyśleć, co na mnie w niej czyha.

„A więc dość jest wysłać tam, w mózgowy gąszcz, nieco drobnych molekuł, abyś jako jawę przeżył spełnienie rojeń“

            Fani teorii spiskowych obawiają się manipulowania ludźmi przez rządy i domniemaną tajną organizację rządzącą światem. Tymczasem nie dostrzegają, że każdego dnia ulegają największej sile naszych czasów, czyli reklamie. Znowu odwołam się do mojej drogi powrotnej ze szkoły do domu. Codziennie przechodzę obok wielkiego billboardu reklamującego napój X. Nie chcę pytać; dlaczego napój X kupuję najczęściej. Moje spostrzeżenia potwierdzają badania, przeprowadzane przez psychologów i socjologów. Człowiek nieświadomie wybiera produkty, których reklamy widział najczęściej lub bezpośrednio przed zakupem. Ciekawe, według jakich kryteriów swój głos, np. w wyborach prezydenckich, oddaje człowiek bez sprecyzowanych poglądów politycznych?
            Najsmutniejsze jest to, że kapitalizm i marketing opanowały wszystkie dziedziny życia. W Częstochowie, na ulicy, można kupić cudowny obrazek NMP, ze specjalnym błogosławieństwem, za jedyne dziesięć złotych polskich. Chciałoby się powiedzieć; „Janek I Wojtek zostali uzdrowieni, Ty też możesz! Wystarczy, że wyślesz SMS...“.
            Nieczystości są wylewane nie tylko na ulice; cały czas poruszamy się w zbędnych produktach przemiany materii, nie dostrzegając tego. Mimo że ich nie zauważamy, one na nas wpływają, bo nawet z niedzielnego spaceru wracamy zmęczeni, przeciążeni przez atakujące nas reklamy.
            Dzisiaj, przechodząc tą samą, wąską uliczką, nuciłem słowa piosenki: „żyję w kraju [raczej: świecie], w którym wszyscy chcą mnie zrobić w...“.

Pod tymi słowami podpisuje się Kamil W. , za co mu bardzo dziękuję.

piątek, 22 kwietnia 2011

Moja modność

Źródło
Modność. Być modną, fajnie się ubierać, być w centrum zainteresowania = najprostszy sposób jak to osiągnąć: oglądać kolorowe gazety, pokazy mody, kopiować wybiegi, kupować ciuszki z najnowszych kolekcji, polować na buty, które jeszcze gorące już na półce sklepowej stoją ( o matko, oby nie za długo stały, bo przecież jutro mogą być już niemodne!). 

Tożsamość. Aaaaaaa to jest straszne, to jest mega straszne, ale niestety wiele osób tak postrzega świat a co najgorsze przez takie okulary, z takim "filtrem bezmyślności" go ogląda. Najgorzej to jest w gimnazjum, liceum - tam indywidualność i własna tożsamość jest napiętnowana, trzeba być takim samym jak wszyscy. Trzeba palić papierosy, pić alkohol, przeklinać bo tak robią wszyscy - to jest trendy... a nasza własna, niemożliwa do podrobienia osobowość ucieka nam w siną dal .... 

Odwaga. Wyjść na ulicę ubranym tak jak się chce, założyć różowe spodnie jak właśnie ten róż to passe. Nie powiedzieć "qrwa" tylko dlatego, że brakuje słowa. Ubrać buty sprzed 5 lat bo fajnie wyglądają do kurtki. Przeczytać książkę na ławce w parku zamiast wypić piwo. Przeczytać gazetę a nie obejrzeć gazetę. Kupić Sukces a nie Party.....

I robimy pętlę, i wracamy do modności. Tak wiem, neologizm :). Chciałabym aby świadomość była na tak wysokim poziomie, przepraszam doprecyzuję - świadomość społeczna w sprawie tego jak się ubierać, co nosić i co to jest ta modność. Więc chciałabym, aby była na takim wysokim poziomie, żeby nikt nie był szykanowany przez innych za to, że wygląda tak jak chce, za to że przez swój strój wyraża siebie. Bo nie chodzi o to, aby jak papużka ubierać to co prezentują modelki na wybiegach, aby bezmyślnie kopiować celebrycki look. Nowe kolekcje niech będą dla nas inspiracją, znajdźmy w nich możliwość zaprezentowania siebie, swojego wnętrza. Nadajmy słowu modność sens i znaczenie, ale takie głębsze niż tylko "nowa kolekcja Karla". Niech ta głębia ma swój początek w naszym sercu i duszy. Wiem, że potrzeba dużo odwagi, żeby to wszystko w wcielić w życie, ale nie bójmy się, bo dzięki temu będziemy szczęśliwsi :) 
Ale to takie moje subiektywne zdanie :) 

czwartek, 21 kwietnia 2011

MSKPU - moje achy i ochy ...

W Arkadach Kubickiego na Zamku Królewskim odbyły się pokazy dyplomowe absolwentów Międzynarodowej Szkoły Kostiumografii i Projektowania Ubioru. Kolekcji było aż 50 a z mojej strony tylko 1  och............. !!!!!!!!!!!!!!!!!, 1 ajć ................ i 1 ach........... !!!!
A wszystkie pozostałe 47 to tak jakbym oglądała jedną kolekcję, no może troszkę przesadzam, ale tak właśnie się czułam biorąc pod uwagę, że w tak krótkim czasie przeparadowały przed nami modelki ( i modele) kilkadziesiąt razy z różnymi kolekcjami na sobie, w pamięci z tego wszystkiego mam tylko wycinanki - nie, nie wcale nie oznacza to, że tak były świetne, po prostu - były wszechobecne, a nie koniecznie świetne. Ale naturalnie podkreślam raz jeszcze, to moja subiektywna opinia. 
Teraz będzie och ..........................! 
Marta Smolarczyk - zachwyciła mnie. To co młoda projektantka zaproponowała może dlatego tak bardzo mi się podoba bo wpisuje się we wczesną estetykę Coco Chanel, a może dlatego, że czerpie inspirację z lat 60? Kolekcja łączy te wszystkie elementy i zdecydowanie błyszczy na tle swoich kolegów i koleżanek z roku. Bardzo fajne zestawienie kolorów nadaje jej lekki ton ale również dzięki temu idealnie wpasowuje się w obecne trendy. Dodatkowym atutem jest bardzo staranne wykończenie i widać, że warsztat krawiecki dopracowany u Marty jest perfekcyjnie - nic się nie pruło, nie strzępiło, wszystko było na swoim miejscu. Czerpałam ogromną przyjemność z oglądania tego pokazu. 








Ajć ..... - to mnie zabolało, dosłownie fizycznie jak również psychicznie oraz w przenośni. Poczułam niesamowity ból istnienia. Kolekcja nie jest z gatunku "must have", nie jest też z gatunku "pret-a porter" a już w ogóle nie jest to haute couture, jest to zdecydowanie: zobacz i myśl. I tak jak zobaczyłam, to myślę i myślę. Co chciał przekazać Michał Szlasa, twórca kolekcji?
Powyginane w konwulsyjnym tańcu męskie ciała, zdeformowane przez narośla. Stylizacja przerażająca, czy tak będzie wyglądać przyszłość, tak strasznie i boleśnie? Korowód dziwadeł kończy model z niemowlakiem, który w pierwszym odbiorze jakby dopełnia całego potwornego pokazu. Po chwili zastanowienia dochodzę do wniosku, że to jednak jest bardzo optymistyczna wizja, że może jednak jest dla nas szansa. Może właśnie jawi się ona w kolejnych pokoleniach - bo jakby nie było nowe pokolenie ma możliwość nowego startu a co najlepsze i najbardziej optymistyczne, może wyciągać wnioski z przeszłości. To taka moja interpretacja, chciałabym poznać filozofię Michała jaka przyświeca tej kolekcji.

 






Moim ach była kolekcja Maximiliana, którą zaprezentuję już wkrótce razem z wywiadem :), musicie troszkę poczekać. Jedno już mogę Wam zdradzić, Max wie co zrobić aby każdy mężczyzna wyglądał powalająco :)


Wszystkie zdjęcia są moją własnością.


Dyplomy MSKPU

Na mojego maila przyszło takie oto zaproszenie: 

Zostałam zaproszona przez Maximiliana za pośrednictwem Ursuli Ray - o kolekcji Maxa w następnym poście, bo warto więcej czasu jej poświęcić :) A na razie krótkie fotostory z dnia wczorajszego. 

Wszystko opiszę dziś jeszcze, podzielę się z Wami swoją opinią na temat tego co mi się podobało oraz tego co mi się nie podobało. Dla mnie był to fantastyczny dzień, poznałam wiele wspaniałych osób, wszystko dzięki Małgosi Boy, która gościła mnie w Warszawie. Muszę przyznać, że Warszawa przyjęła mnie bardzo ciepło i serdecznie. Na Dworcu Centralnym powitała mnie letnia aura, słońce przygrzewało jakby co najmniej lipiec był a spacer na Nowe Miasto zwiastował mi niezapomniane przeżycia.
Zdjęcie z Dorotą Wróblewską
Agata Koschmieder ( tak bardzo mnie onieśmieliła, że nie byłam wstanie poprosić o wspólne zdjęcie) oraz Gosia Boy ( redaktor naczelna Kimono.pl)
Dorota Wróblewska oraz Daria Widawska
Gosia Boy i Patryk Strzała
Ja z Maxem
Galę prowadziła Ola Nieśpielak

 Cała obszerna relacja już dziś wieczorkiem :)

niedziela, 17 kwietnia 2011

Proces twórczy

Zaczęło się jak zawsze banalnie - sen o pomarańczowej spódnicy. Po przebudzeniu wiedziałam jak spędzę najbliższe dni - na poszukiwaniu idealnego materiału, bo niestety 80% sukcesu to odpowiedni materiał. Miałam czarną wizję, że takiego nie znajdę ale o dziwo pierwszy sklep i strzał w dziesiątkę. Leżał sobie spokojnie wałeczek cudnej pomarańczy i czekał na mnie :). Kupiłam i szczęśliwa pobiegłam do domu .... Ale po przedyskutowaniu kwestii fasonu spódnicy z Eleną i kilku projektach daleka byłam od rozpoczęcia pracy twórczej. Targana rozterkami i wątpliwościami co do swojej mało idealnej figury i  sennej wizji spódniczki nie mogłam dojść do odpowiedniego kompromisu w kwestii jej ostatecznego wyglądu, w końcu pomyślałam - ryzyk fizyk, niech będzie ....


 Naturalnie Lami jak zawsze niosąca pomoc, właściwie to powinnam ją nazwać "Pomocna Łapa".

Niestety zdjęcia nie oddają piękna materiału, więc musicie mi na słowo uwierzyć, że jest cudny :) :) :)



Nie powiem Wam jak zrobić dobrze wykrój, ponieważ w czasie kiedy powinnam zgłębiać tajniki konstrukcji i modelowania ubioru zgłębiałam tajemnice prawa rzymskiego, kryminologi tudzież medycyny sądowej.








O i mamy jedną część, a dokładnie tył teraz pozostało zszyć przód.


Hmmmm jaką długość zrobić?,  to zawsze wprowadzało mnie w zakłopotanie i konsternację .... 
A jaką tym razem długość zrobiłam zobaczycie za kilka dni w stylizacji z udziałem w roli głównej pomarańczowej spódnicy :) Jak Wam się podoba? 

sobota, 16 kwietnia 2011

Odkopane w sieci

Zaprzyjaźniłam się dziś z takim fajnym sklepem z Los Angeles, który rozpoznaje IP kraju z którego się klika i automatycznie przelicza ceny na złotówki. Bardzo mi się to spodobało, powiem nawet, że bardzo za bardzo, no ale cóż serce nie sługa :). 
Zobaczcie co tam wyszperałam: 
 



















Ale co najfajniejsze - ceny są całkiem normalne ( co niektóre produkty są tańsze niż w Polsce, dla przykładu czółenka ze zdjęcia kosztują około 100,00 zł a w naszych rodzimych sklepach w granicach 149,00 zł) , sporo wyprzedaży. Zachęcam do poszperania w Tilly's.
Ach, prawie zapomniałam :) do mojej szafy już wkrótce trafi to to cudeńko: