piątek, 29 lipca 2011

Rozmowa o duszy (Rozmawiają: Joanna Daniło i Wiola Wabnic-Rydz )

O dzięki Ci wielki FB za umożliwienie realizacji moich malutkich marzeń!. Zaczynam od takiego patetycznego podziękowania, bo naprawdę jestem wdzięczna :)
To jest tak, kiedy chcę poczytać o czymś niebanalnym, o czymś co da mi szpileczkę w bok i każe zastanowić się nad życiem, to klikam w ten adres: http://blog.joannadanilo.pl/. Jak tak czytałam, zawsze zastanawiałam się kim jest ta osoba po drugiej stronie, która otwiera przede mną swoją duszę. Swoją wizję świata przelewa w słowa a przede wszystkim zamienia na torebki ! Kto tak potrafi ?! Ja już wiem, to jest Joanna Daniło. A co ma wspólnego z tym wszystkim FB? No cóż, może dla innych to nic wielkiego …. Dzięki FB mogłam poznać Joannę.
 ***
O Joannie czytałam wiele, ale ja chciałam dowiedzieć się czegoś więcej, co tak naprawdę kryje się za tymi torebkami. Odbyłyśmy bardzo ciekawą i inspirująca rozmowę. Może nie tak dosłownie, bo zabrakło stoliczka, filiżanek z kawą i dobrego ciasteczka ( to nadrobimy, już mam słowo Joasi :)), ale jednak gdy wymieniałyśmy się mailami czułam, jakbym siedziała tuż obok niej …. może na Saskiej Kępie …. To już pozostawię Waszej wyobraźni.

(WWR) Bardzo się cieszę, że zgodziłaś się na tą rozmowę. Przyznam, że od dłuższego czasu zbierałam się na odwagę, aby poprosić Cię o nią. (…)Jaka jest Twoja filozofia życiowa? Ja mam wrażenie, że starasz się przekazać światu, właśnie tą pozytywną energię, ale skąd Ty sama ją czerpiesz?

(JD)To pytanie sprawiło, że musiałam się zastanowić i (tu szeroki uśmiech)... chyba mam filozofię życiową. Powiem jak zwykle obrazowo. W mojej szafie wisi czarna sukienka, w której czuję się wyśmienicie i kilka białych bluzek, moja fryzura układa się przez machnięcie głową. Wszystko jest dobrej jakości i wystarcza na długo, a ja mam czas na projektowanie torebek i obserwowanie świata. Lubię to co robię i zawsze chcę uczyć się od innych, którzy w danej dziedzinie wiedzą więcej ode mnie. Nie obrażam się na słowa, oceny, ludzi, brnę wówczas w dyskusję, lub milknę gdy nie ma szans na sensowne dalej. Nie nudzę się nigdy i chyba w końcu polubiłam siebie.

(WWR) Twój blog jest dla mnie taką iskierką dobrego słowa, z której można czerpać pozytywną energię.

(JD) Pisać lubię od zawsze. Staram się, z odrobiną ironii (lecz bez złośliwości) pokazywać drobne, ale jednocześnie ważne elementy naszej egzystencji, z nadzieją, że ktoś przez chwilę o tym pomyśli. Wiem, że robiąc coś dobrze i z sercem, wierząc w sens czynności i przekazu, wkładamy w to dobrą energię, która wędruje dalej. Może to trochę naiwne, ale nie wstydzę się tego tak jak tej starej, czarnej sukienki. Życie nie polega na ściganiu się tylko ze zmarszczkami, pryszczami i celullitem. Życie to ciągła możliwość uczenia się od innych, lepszych mądrzejszych od siebie, a potem umiejętne wykorzystanie tego do poukładania sobie w głowie. Jestem przekonana, że warto i chciałabym, żeby chociaż niektórzy chcieli. Wielką radość sprawia mi świadomość, że jest (a widać to choćby właśnie w Internecie ), że jest tak wielu zdolnych ludzi, którzy tworzą modę, fotografują, rysują, piszą... i w końcu nie mają kompleksów.

(WWR) Hmm, … polubiłaś siebie. To jest bardzo ważne o czym mówisz. Czy to pomaga w tworzeniu, w życiu po prostu? czy to oznacza, że starasz się żyć również tak, aby być w harmonii z samą sobą a nie w odpowiedzi na oczekiwania innych ludzi?

(JD) Na innych patrzymy z perspektywy własnego życia, doświadczeń (tych dobrych i złych), dobrze jest więc poznać i zaakceptować siebie. Wiedzieć, że popełnianie błędów to szkoła życia, a wyciąganie z tego wniosków i wybaczanie sobie jest pomostem do zrozumienia innych. Wszelkie nienawiści własne, najprościej jest przenosić na drugiego człowieka, niestety. Polubienie siebie daje więc trochę wewnętrznego spokoju, który niezbędny jest do pracy i nadaje jej indywidualny charakter. Mamy bowiem odwagę, czerpać z autentycznych, bo własnych doznań. Nazywam to szczerością podskórną. To właśnie taka harmonia z samym sobą, a nie z oczekiwaniami innych.

(WWR) W swojej twórczości przekazujesz odrobinę swojej duszy, szczególnie w literackiej twórczości. Nie boisz się "wypalenia"? Już wiem, że masz swoją ostoję i miejsce ucieczki od świata, czy to Ci wystarcza?

(JD) Moje miejsca ucieczki od świata to umiejętność izolacji w każdym miejscu, wtedy gdy mam pomysł i intensywnie o nim myślę. Często idąc ulicą wymyślam temat i prowadzi mnie on jak ślepą, a gdy dotrę do kartki, wiem już wszystko co do słowa czy kreski. Gdy jest ich kilka na raz(pomysłów),oddzielam je mrugnięciem powiek. Sama się z tego śmieję, takie kliknięcie i pamiętam, i dalej. Gdy układałam tekściki do moich pierwszych torebek (ponad 10), spisałam je wszystkie od razu, bez słowa zmiany. Tak mam. Nad wypaleniem jeszcze się nie zastanawiałam, nie mam własnych doświadczeń. Poczekam i wtedy napiszę (tu uśmiech).

(WWR) Naturalnie będę wypatrywać tych nowych doświadczeń na Twoim blogu. A zdradź mi proszę, jak to jest z tymi pomysłami na torebki, czy to jest tak, że przygotowujesz projekt zainspirowana jakimś konkretnym wydarzeniem, okazją czy może jest to jakiś szczególik, dla innych zupełnie nieistotny, a Ciebie "natycha" ? (oj wiem, to słowo - reklama, ale strasznie mi się podoba i wprowadziłam sobie je do słownika podręcznego :))

(JD) Pomysły po prostu „biorą się”, rysuję je wówczas i istnieją sobie na kartkach, ubrane w idealną abstrakcyjną skórę, której później poszukuję lub zastępuję istniejącą. Inne projekty powstają gdy widzę materiał, tak jest prościej. Moje małe szaleństwo polega na tym, że gdy zbyt dobrze wiem jak będzie wyglądał gotowy produkt, rezygnuję z niego bo mnie nudzi. Lubię cząstkę zaskoczenia nawet w torebce.

(WWR) Muszę o to spytać. Co sądzisz o Szafiarkach? czy faktycznie są "głosem społeczeństwa w sprawie mody, określają trendy" czy może pewnego rodzaju produktem marketingowym w sieci?

(JD) Szafiarki to sposób pokazania siebie przez pryzmat ubioru, strój jest pretekstem do kontaktów, a Internet to doskonałe do tego medium. Dzięki Szafiarkom właśnie, można już nosić wszystko do wszystkiego, a moda weszła pod strzechy(w dobrym tego słowa znaczeniu). Każdy może być wyrocznią choćby w małym gronie, gdy umiejętnie to robi. A prawdziwe pasjonatki mody potrafią uczyć ubierania się i pomagają szukać własnego stylu.

(WWR) Mimo, iż nasza rozmowa jest bardziej o tym co czujemy niż widzimy, to jednak nie da się zapomnieć o świecie. Tragiczna wiadomość o śmierci Amy, która z resztą nałożyła się z wiadomością o próbie samobójczej Włodarczyka, sprawiła, że mam w głowie cały czas taką myśl: otoczeni jesteśmy ludźmi, niby tłum a jednak jesteśmy bardzo samotni…

(JD) Człowiek zawsze jest gdzieś w głębi samotny. Samotny jest przy podejmowaniu najważniejszych, tak zwanych życiowych decyzji. To wewnętrzne ja zna przecież prawdę, która czasami jest nie do uniesienia mimo tłumu dookoła. Tłum nie potrafi zastąpić jednego jedynego potrzebnego człowieka, którego często właśnie brakuje w trudnych sytuacjach. Myślę, że najbardziej samotni jesteśmy, gdy decydujemy się umrzeć. Wiem z całą pewnością, że nie zawsze można pomóc. Daję też prawo do stanowienia o sobie.

(WWR) Jedna myśl rodzi kolejną. Mówisz o decyzji na śmierć, zastanawiam się czy świadomy wybór śmierci nie jest najprostszym rozwiązaniem problemów? W pamięci mam lekcję języka polskiego w liceum, naszą dyskusję nad "romantycznymi" samobójcami i od tego czasu to pytanie nie daje mi spokoju, ale to pytanie ciągle jest aktualne. Jak sądzisz, czy taka decyzja jest przejawem siły czy słabości?

(JD) Człowiek może decydować o sobie pod warunkiem, że jest w pełni świadomy własnych wyborów. A decyzja o śmierci nie jest wówczas ani przejawem słabości ani odwagi. Człowiek słaby nie ma odwagi aby ją podjąć, a człowiek odważny jej nie podejmuje. Czyli śmierć wybieralna powinna nie istnieć.

(WWR) Tak na koniec zmienię temat ale nie o 180’, gdybyś mogła rozpocząć życie raz jeszcze od tego miejsca w, którym podjęłaś decyzję jak je przeżyjesz, czy wyglądałoby tak samo?


(JD) Nie potrafię robić czegoś w czym nie widzę sensu, myślę o moim własnym sensie życia. Równie dobrze jak torebki mogło to być projektowanie mebli, wnętrz, malowanie obrazów, rysunek, pisanie. Coś w czym jest mój ewidentny udział. Muszę coś robić cały czas, bo najzwyczajniej w świecie nie umiem się nudzić.
***

I tak nasza rozmowa dobiegła końca, szkoda :) ale wiem, gdzie mogę Joasię spotkać i Wam również polecam odwiedzenie jej strony. Ja z niecierpliwością czekam na dalszą historię przyjaciółek Anny i Jo.

Torebki projektu Joanny Daniło dostępne są w najlepszych salonach Royal Collection Klif, Galeria
Mokotów, Panorama, Promenada Blue City (Warszawa), Silesia (Katowice). Zaglądajcie również do esklepu, tam można wyłowić super perełki w promocyjnych cenach.

A jeżeli chcecie zamienić starą torebkę na nową, zapraszam do udziału w konkursie organizowanych przez Sophisti, więcej szczegółów tutaj: klik klik.

Joanno bardzo dziękuję za tą rozmowę :)  
 
 
 
 
 
 
 
 
Zdjęcia torebek są własnością Joanny Daniło. 

1 komentarz:

  1. Bardzo mądra i inspirująca rozmowa. Dzięki za wrzucenie na bloga!

    OdpowiedzUsuń