niedziela, 1 maja 2011

1 maja

A było dziś tak
Dla odmiany dnia wczorajszego wybrałam się na spacer w całkiem inną stronę. Mam szczęście mieszkać tuż koło lasu, wystarczy przekroczyć mały mostek nad obwodnicą Trójmiejską i już jest  się w innym świecie. Właściwie, to nie tyle wybrałam się na spacer co postanowiłam w końcu spełniać obietnice dane samej sobie :) A więc zapragnęłam mieć ładne, zgrabne nogi. Po konsultacji z koleżanką, która jest trenerką, psycholożką i generalnie, kiedy potrzebują porozmawiać z kimś mądrzejszym ode mnie dzwonię do niej :D Ustaliłam - obiecałam sobie, że będę truchtać codziennie po godzinie. Nie biegać, ale właśnie truchtać w porywach do spacerku - bo tak mi powiedziała Syla, że w tym kryje się tajemnica pięknych nóg, a wierzcie mi na słowo jej ufam w tej kwestii, hmm może tak będzie wiarygodniej - nie na słowo a na oko, na dwoje oczu.
Po 50 metrach dyszałam jak pies, który przebiegł 200 kilometrów, dacie wiarę ?? Nie myślałam, że tak można ... i to truchtu .... masakra .... Co się stało z moją kondycją ?? Uciekła wraz z pierwszymi promykami wiosennego słońca? ! Szybko przeszłam z trybu trucht +spacer w tryb spacer + spacer. Tak mniej więcej wyglądałam dysząc 
Ale spacer był ucztą dla moich zmysłów. Wszystko się zieleni, rwie się do życia. To jest piękne. Jestem typowym mieszczuchem, lecz w zakamarkach mojej duszy tli się potrzeba obcowania z przyrodą. Wrocław jest cudowny, ale w tej kwestii zawsze odczuwałam braki, a tutaj.... wystarczy zrobić kilka kroków i całkiem inny świat. Mam nadzieję, że tempo w jakim Trójmiasto się rozwija nie zachwieje tej równowagi. 

To wyjście pozwoliło mi naładować bateryjki, świeże powietrze wyczyściło mi całkowicie głowę z nadmiaru myśli, zbędnych myśli. 


2 komentarze:

  1. ja codziennie biegam / podbiegam do tramwaju ale jak już dotrę to dysze jak pies...
    mam nadzieję że niedługo to zmienię:)

    OdpowiedzUsuń