sobota, 23 kwietnia 2011

Średniowieczny problem naszych czasów


Przy Świątecznej okazji kilka słów dla odmiany :)), napisane przez młodego człowieka, który ma swoje spojrzenie na świat i nie boi się je wyrażać.
Źródło
Każdego dnia [...] przechodzę pewną uliczką. Jest ciemna i tak wąska, że odbywa się na niej jedynie ruch pieszych, a wysokie kamienice dodatkowo potęgują wrażenie ciasnoty. Zawsze jest zastawiona różnymi sprzętami, stoją na niej ludzie i rozmawiają. Gdy nią przechodzę, często przypomina mi się zdanie, usłyszane w początkowych latach edukacji, zapewne na lekcji historii; „... w średniowieczu, nieczystości wylewano na ulice...“. Dzisiaj, spokojnie możemy przechadzać się ulicami, bez obawy, że coś nieprzyjemnego zostanie wylane na naszą głowę. Dzisiejsze zagrożenie nie jest takie oczywiste.



„...jedyne 4 zł plus VAT...“

            Gdy byłem we Wrocławiu, mieście zdecydowanie większym niż  wcześniej wspomniane, z uśmiechem na ustach, witał mnie pan, pragnący ułatwić mi życie oferowanym przez siebie, rzecz oczywista; niezbędnym produktem, o najwyższej jakości wykonaniu, za niewysoka cenę dziewięćdziesięciu dziewięciu złotych. Oprócz miłego pana, co kilkanaście metrów, spotykałem gimnazjalistów rozdających ulotki. Zebrałem siedem takich ulotek, krzyczały do mnie różnymi kolorami. Jedna była biała i ze zwykłego papieru. Dzięki tym właściwościom, okazała się niezwykle przydatna; mogłem na niej szybko zapisać numer telefonu, który dyktował mi znajomy.
            Po powrocie do domu, usiadłem w wygodnym fotelu i sprawdziłem skrzynkę e-mailową. Była pusta, chociaż ktoś mógłby zarzucić mi kłamstwo, bo przecież otrzymałem  aż pięć wiadomości tego dnia. To prawda, dostałem: trzy propozycje pożyczki, od trzech różnych banków, ofertę powiększenia nieparlamentarnych części ciała oraz informację o możliwości wygrania samochodu (wystarczy wysłać SMS; jedyne cztery złote plus VAT). Szybko chwyciłem za telefon, bynajmniej nie po to, aby wygrać samochód, tylko żeby zadzwonić pod numer zapisany na ulotce. Jednak, w skrzynce odbiorczej, czekały na mnie trzy wiadomości. Informowały o wygranych konkursach. Łączna wygrana wynosiła ponad milion złotych. Niestety nie zostałem milionerem, ponieważ nie wysłałem SMS-ów potwierdzających przyjęcie wygranej. Dobrze, że nie oglądam telewizji; boję się pomyśleć, co na mnie w niej czyha.

„A więc dość jest wysłać tam, w mózgowy gąszcz, nieco drobnych molekuł, abyś jako jawę przeżył spełnienie rojeń“

            Fani teorii spiskowych obawiają się manipulowania ludźmi przez rządy i domniemaną tajną organizację rządzącą światem. Tymczasem nie dostrzegają, że każdego dnia ulegają największej sile naszych czasów, czyli reklamie. Znowu odwołam się do mojej drogi powrotnej ze szkoły do domu. Codziennie przechodzę obok wielkiego billboardu reklamującego napój X. Nie chcę pytać; dlaczego napój X kupuję najczęściej. Moje spostrzeżenia potwierdzają badania, przeprowadzane przez psychologów i socjologów. Człowiek nieświadomie wybiera produkty, których reklamy widział najczęściej lub bezpośrednio przed zakupem. Ciekawe, według jakich kryteriów swój głos, np. w wyborach prezydenckich, oddaje człowiek bez sprecyzowanych poglądów politycznych?
            Najsmutniejsze jest to, że kapitalizm i marketing opanowały wszystkie dziedziny życia. W Częstochowie, na ulicy, można kupić cudowny obrazek NMP, ze specjalnym błogosławieństwem, za jedyne dziesięć złotych polskich. Chciałoby się powiedzieć; „Janek I Wojtek zostali uzdrowieni, Ty też możesz! Wystarczy, że wyślesz SMS...“.
            Nieczystości są wylewane nie tylko na ulice; cały czas poruszamy się w zbędnych produktach przemiany materii, nie dostrzegając tego. Mimo że ich nie zauważamy, one na nas wpływają, bo nawet z niedzielnego spaceru wracamy zmęczeni, przeciążeni przez atakujące nas reklamy.
            Dzisiaj, przechodząc tą samą, wąską uliczką, nuciłem słowa piosenki: „żyję w kraju [raczej: świecie], w którym wszyscy chcą mnie zrobić w...“.

Pod tymi słowami podpisuje się Kamil W. , za co mu bardzo dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz