poniedziałek, 21 marca 2011

Bottega Veneta - poskromienie złośnicy

Uwielbiam multikolorowe stylizacje, tryskające energią. Takie, które sprawiają, że każda cząstka mnie jest w radosnym rozproszeniu. Sprawiają, że życie nabiera barw, pomagają przejść przez gąszcz trudnych spraw lekką stopą. Ale czasami potrzebuję ukojenia zmysłów, uspokojenia ducha. Potrzebuję impulsu, który pozbiera w całość moje rozproszone jestestwo, potrzebuję okiełznania, potrzebuję ukojenia. Ukojenia, które pozwoli zebrać mi, skupić na nowo energię  z każdej mojej cząstki w jeden strumień świadomości. Takie ukojenie znalazłam w kolekcji SS 2011 Bottega Veneta.

Bottega Veneta SS 2011

Klasyczne kroje, pozwalają skupiać się na myślach - na wnętrzu a nie na  tym co ulotne. Wyrafinowane, wręcz zimne stylizacje, bez zbędnych akcesoriów. Płynne połączenia wzornictwa powodują, iż sylwetka staje się powabniejsza a przez to lżejsza,tak jakby uduchowiona - a tego teraz mi trzeba. 
Bottega Veneta SS 2011

Uff, już mi lżej ... Szalejący za oknem wiatr rozwiewa opadające lekko do stóp zwoje materiału, taki ich somnabuliczny taniec. Współczesna Marzanna dająca wytchnienie w natłoku skumulowanych myśli i pragnień, oczyszczenie potrzebne aby móc iść dalej. Czasami warto założyć coś innego, w tym przypadku w swej lekkości i niebycie oderwane od rzeczywistości ale mega konstruktywne i pomagające skupić się na tym co realne i niezbędne. To taka moja wariacja na temat kolekcji Bottega Veneta, moja koleżanka twierdzi, że w każdej sprawie i dopatrujemy się tego co właśnie nam jest potrzebna i pod tym kontem to interpretujemy, chyba coś w tym jest .... :)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz